poniedziałek, 26 stycznia 2015

Liebster Blog Award

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloga w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


#1 Dziękuję za nominacje:
*Julce xx
*Lucy Hale 
*Wiktorii Salskiej

(Napiszę to w jednym poście, [jestem leniem :p])

Odp. #1


1.Jakie jest Twoje największe osiągnięcie?
1 miejsce w konkursie fotograficznym i wiele razy miejsca na podium w biegach krótkodystansowych :D
2.Kim chciałabyś być w przyszłości?
Zastanawiałam się nad pójściem na policjantkę (albo ogólnie jakieś służby mundurowe) albo na weterynarię :)
3.Co Cię najbardziej pasjonuje?
Fotografia
4.Dlaczego zaczęłaś pisać?
Nie wiem, po prostu miałam chęć w sobie, żeby wylać na świat dzienny to co o dawna układało mi się w głowie.
5.Jakie jest Twoje ulubione motto?
Nie patrz w przeszłość. Ona już była. Nie myśl o przyszłości. Ona przyjdzie. Myśl o teraźniejszości, bo tych chwil się nie powtórzy :p
6.Jakie wartości są dla Ciebie najważniejsze?
Przyjacielskość, humor, szczerość
7.Czym kierujesz się w życiu?
Prawdą 
8.Masz jakieś nieosiągalne marzenia? Jakie?
Zobaczyć moich idoli (w szczególności 1D, JB i 5SOS) :'(
9. Z jaką osobą chciałabyś spędzić resztę życia?
Z moimi przyjaciółkami
10.Masz osobę, dzięki której zawdzięczasz istotną zmianę w swoim życiu?
Tak, jest ich kilka
11.Jest coś czego bardzo chcesz się pozbyć, lecz bez skutku?
Tak :( 

Odp. #2


1.Jak nazwiesz swoje dzieci ?
Pytanie, czy będę miała dzieci :p Ale podoba mi się imię Dawid, Kasia i Anita 


2.Jaki masz znak zodiaku ?
Wodnik

3.Jaki masz kolor ścian w pokoju ?
Zielone

4. Jaki sport uprawiasz ?
Piłkę ręczną, siatkę i nogę :D 


5. Jaki blog najczęściej czytasz ?
After i Baby I'm a sinner (chyba tak się pisze :p) 


6. Ile masz kolczyków ?
2  


7.Chciałbyś/chciałabyś mieć tatuaż ?
Tak 


8. Wolisz morze czy góry ?
Morze

9. Twoje ulubione zwierze ?
 Pies/Kot <3

10.Ulubiony polski piosenkarz ?
 Nie mam

11. Lubisz chodzić na imprezy ?
Nie, wolę siedzieć w domu 
Odp. #3

1.Jakie masz marzenie ?
Ojj, spotkać chłopców i mieć spokojne życiee!

2.Czego boisz się najbardziej?
Pszczół, os itp....

3.Motto życiowe.
Wyżej :D

4.Ulubiony film.
Dużo ich ale najlepsze to: "Igrzyska śmierci", "Niezgodna" i "Więzień labiryntu"
5.Znajdujesz złotą rybkę , jakie są twoje 3 życzenia ?
Mieć dodatkowe 100 życzeń :P

6.Co dla ciebie znaczy przyjaźń ?
Dla mnie jest to cos ważnego. Dwie osoby który darzą siebie wielkim zaufaniem i które są szczere wobec siebie i oddałyby za ciebie życie (no dobra bez przesadyzmu :p) i przede wszystkim się kochają. 
Ale niestety, są też dwulicowcy...

7.Ile już piszesz?
Długo. To opowiadanie od niedawna ale wcześniej miałam 2 blogi.

8.Jakie masz plany na przyszłość ?
Kontynuować pisanie :D

9.Przyjaźń vs miłość ?
Przyjaźń

10.Kto jest dla ciebie autorytetem ?
Moja przyjaciółka

11.Co Cię skłoniło do zaczęcia historii z blogowaniem?
Chęć wylania tego co mam w głowie innym ludziom :D
a teraz nominacje :D
3. Still Love 
6. Night Owl 
7. More Than Friends 
8. all I want is love 
9. Forbidden feeling 
10. - 
11. - 

Przepraszam że tylko 9, ale ja głównie czytam blogi na wattpadzie i tak jakoś wyszło :D :*

Dziękuję jeszcze raz a teraz pytanka:

1. Należysz jeszcze do jakiegoś innego fandomu?
2. Jakiej muzyki słuchasz?
3. Ulubiona książka?
4. Ulubiony film?
5. Dlaczego zaczęłaś pisać / zacząłeś?
6. Masz dalsze plany związane z pisaniem?
7. Ulubione FF
8. Uprawiasz jakiś sport?
9. Masz zwierzęta?
10. Jakie?
11. Ulubiony przedmiot w szkole? (nie piszcie że drzwi :D)


niedziela, 25 stycznia 2015

Chapter 5

Jestem idiotką.
Co ja sobie myślałam, gdy mieszałam w to gówno Nialla?
Co ja sobie myślałam gdy go pocałowałam?
Odpowiedź jest taka; JA NIE MYŚLAŁAM.
Teraz nie tylko ja jestem w niebezpieczeństwie ale także on.
On....moi rodzice....mój brat....moi znajomi...
Trzęsę się, kiedy tylko o tym myślę.
Moje spotkanie z niebieskookim odwołałam tłumacząc, że źle się czuję.
Od kilku dni cały czas przesiaduję w domu.
Nikt mnie nie odwiedza, nikt mi nie pomaga...
Z resztą, nie umieli by. Nie zrozumieli by tego.
Nie myślcie sobie, że Niall mnie także ignoruje.
Był u mnie w domu kilka razy, lecz moja matka mówiła że mnie nie ma lub gdy jej nie było, nie otwierałam drzwi. Prosiłam ją o to. Było mi łatwiej. Jej nie obchodziło, dlaczego nie chodzę do szkoły. Pewnie podejrzewała że znowu coś wzięłam i źle się czuję.
Telefon leżał rozładowany pod moim łóżkiem. Przypuszczam że w mojej skrzynce jest już pełno wiadomości tekstowych jak i głosowych.
Nie chcę mieć z nikim kontaktu, choć już nie wytrzymuję psychicznie.
Gdybym tylko mogła, spotkałabym się z moją przyjaciółką.
W przeszłości ona....tylko ona rozumiała moje problemy.
Zawsze sprawiała, że wszystkie negatywne emocje uchodziły ze mnie i na ich miejscu pojawiała się ulga i poczucie szczęścia (o ile można było to tak nazwać).
Nie żałuję przyjaźni z nią do dziś.
Prawie wszyscy mają o niej złe zdanie. Ale nieliczni tacy jak ja, kochają ją.
Przez ten okres zjadłam może tylko kilka owoców i jeden jogurt.
Strach przed tym, że on tu jest, że mnie obserwuje, że w każdej chwili może mi coś zrobić...całkowicie zasłania potrzebę nad jedzeniem. Czuję że zrzuciłam jakieś 2 kilo, może 3.
Nie jestem w stanie tego określić, ale teraz po raz pierwszy odczułam wielką falę głodu.
Niechętnie zwlokłam się z łóżka i zeszłam do kuchni.
Moja "kochana" mamusia oczywiście nie zrobiła zakupów i lodówka jest pusta.
Jedynie kasa leży na stole a z nią liścik, że rodzice jadą na kilka dni do babci i zostawiają mi kasę na jakieś jedzenie.
"Super, po prostu super."
Wzięłam pieniądze ze stolika i poszłam ubrać buty.
Wzięłam jeszcze tylko z haczyka klucze i wyszłam z domu.
Stwierdziłam że pójdę do pobliskiego sklepu i tam kupię potrzebne rzeczy żeby coś sobie zrobić.
Na drzwiach zastałam jednak tylko kartkę "Zamknięte".
No tak....dziś niedziela. Wszystkie osiedlowe sklepy będą pozamykane.

Czekam już w barze od pół godziny.
Jedzenie lada moment powinno być.
Siedziałam zaraz przy oknie i podziwiałam słońce, które u nas nie jest rzadkością ale też nie ma go zbyt często. Taka aura.
Taki mamy klimat - uśmiechnęłam się, chyba pierwszy raz od spotkania z blondynem.
Wstałam z krzesła gdy usłyszałam mój numerek.
Podeszłam do blatu a chłopak, wysoki i muszę przyznać że przystojny podał mi pudełko.
Uśmiechnął się do mnie przegryzając w tym samym czasie kolczyk w wardze.
Awww...jezu nie wiem czemu ale to jest sexi według mnie.
Od zawsze takich lubiłam.
No ale są wyjątki, takie jak Niall....tylko że w tym jest coś więcej niż tylko "lubię".
Nie wiem co to jest, ale....
Dźwięk zatrzaskiwanych drzwi obudził mnie z przemyśleń i spojrzałam w ich stronę.
Za blatem pojawił się nowy chłopak.
Blondyn, niebieskie oczy jak u anioła...coś od razu ożyło w moim brzuchu.
Poczułam mrowienie.
Znana mi bardzo dobrze postać chłopaka stała właśnie przede mną i tak samo jak na mojej, na jej twarzy malowało się zdziwienie.
N: Co....Co ty tutaj robisz?
L: Zamówiła sobie pizze, nie widzisz - drugi blondyn, znacznie wyższy od Nialla zaśmiał się a niebieskooki rzucił mu dziwne spojrzenie.
N: Zamknij się Luke. Jakby co, powiedz szefowi że wyszedłem. Z resztą już koniec mojej zmiany. Trzymaj się jakoś.
L: Spoko. - Podczas ich krótkiej wymiany zdań zdążyłam wyjść niezauważona z baru i zaczęłam biec w kierunku domu.
Co jak co...troszke mam daleko.
Po chwili usłyszałam za sobą wołanie.
Nie zważając na wszystko przyśpieszyłam kroku.
Zachowuję się jak idiotka. Wiem o tym. Nie chcę z nim jednak gadać.
Ja nie wiem czego ja chcę. Nie wiem czy kiedykolwiek wiedziałam.
Wołania troszkę ucichły co znaczyło że oddaliłam się od chłopaka.
Nie mogę go tak traktować.
Tęsknie za nim.
Zaprzeczam sama sobie.
Za wiele myśli bije się w mojej głowie.
Mój dom wyłonił się za zakrętu.
Wyjęłam klucze z torebki gdy tylko do niego dotarłam i pośpiesznie odtworzyłam drzwi.
W środku zastałam totalny burdel.
Zasłony leżały na ziemi, krzesła z jadali były połamane, talerze leżały porozbijane na ziemi.
To zdecydowanie nie była robota jednej osoby.
Upadłam na kolana.
Za wiele tego wszystkiego. Emocje mnie roznosiły.
Łzy zaczęły strumieniami spływać po moim policzku.
Podniosłam głowę żeby jeszcze raz spojrzeć na to wszystko i wtedy usłyszałam huk rozbijanego szkła u mnie w pokoju i głosy uderzeń w drzwi wejściowe. Zignorowałam to drugie.
Wyjęłam nóż z szuflady i poszłam na górę trzymając go za sobą.
Huk dochodził prawdopodobnie z mojego pokoju.
Uchyliłam drzwi. Było ciemno. Ktoś umyślnie zgasił światło i zasłonił rolety.
Nie dostrzegłam tam jednak nikogo. Żadnej żywe duszy.
Wiatr jedynie unosił lekko zasłonę i powiewał nią w kierunku drzwi.
Zapaliłam światło i zastałam tu jeszcze gorszy burdel niż na dole.
Na ścianach były napisane różnorodne wyzwiska na mój temat.
Zdjęcia, moje z Niallem  i pozostałymi, które zdążyliśmy zrobić ostatnio były rozbite. Książki były podarte a drzwi do łazienki były w opłakanym stanie. Można było by powiedzieć że ich w ogóle nie było.
Nie! Za dużo tego!
Co to ma być?! Dlaczego akurat ja?!
Łzy nasiliły się jeszcze bardziej.
Na chwiejnych nogach weszłam do łazienki gdzie na lustrze było coś napisane pisakiem.
E: Zniszczę wszystko w twoim życiu suko. Dosłownie! Pozabijam wszystkich na których ci zależy a potem ciebie. Będziesz cierpiała. To dopiero początek! - Przeczytałam na głos po czym z całej siły uderzyłam w lustro. Szkło rozprysło się wszędzie gdzie tylko mogło a ja upadłam na ziemię.
Wtedy usłyszałam jak drzwi frontowe się otwierają i Niall krzyczy i wyklina pod nosem.
E: Nie, proszę nie teraz! - dławiłam się wodą płynącą z moich oczu. Dźwięk praktycznie w ogóle nie wyszedł z moich ust. Sięgnęłam do szafki w której zwykle trzymałam kosmetyki i inne pierdoły.
Po chwili trzymałam już w ręku małą srebrną żyletkę. Oparłam się o drzwi i zamknęłam oczy.
Jedno pociągnięcie, może najwyżej dwa. Na więcej nie ma czasu.
Kroki chłopaka było słychać już na schodach.
Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam pierwsze cięcie.
E: Nie zabijesz mnie, zrobię to za ciebie! - wysyczałam przez zęby, jakbym sama chciała siebie uświadomić w tym co chce zrobić.
Pociągnęłam drugi i trzeci raz. Blondyn był już w moim pokoju.
Usłyszałam ciche przekleństwa wydobywające się z jego ust a potem oberwałam drzwiami w plecy.
Na mojej ręce pojawiła się jeszcze jedna, głębsza rana.
Krew? Ona była wszędzie.
N: Odtwórz te cholerne drzwi. Ew!
Teraz już jest wszytko jedno. Tracę przytomność.
Wszystkie złe emocje wypływają ze mnie. Czuję ulgę. Przesuwam się i pozwalam chłopakowi wejść do środka.
N: Boże kochany! Evie! Co ty zrobiłaś?!

E: Ja tylko chciałam siebie ukarać. Nikt - syknęłam z bólu gdy próbowałam wstać - Nikt przeze mnie nie zginie. Przepraszam.
N: Hej! Wszystko będzie dobrze! - chłopak chwycił ręcznik wiszący koło niego i złapał moją rękę, z której sączyła się krew. Zaczął uciskać to miejsce tak żeby zatamować krwawienie. - Evie! Słyszysz mnie?!
Nie zdążyłam odpowiedź. Oczy same mi się zamknęły. Przechyliłam się na bok i upadłam na ziemię.
Straciłam przytomność. Krzyki blądyna pozostały w mojej głowie i ostatnie co pamiętam to gdy wyciągnął telefon i zaczął gdzieś dzwonić.
______________________________________________________________________________

Hej :D
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału.
Dopiero wczoraj dostałam naprawionego już kompa ale nie zdążyłam dokończyć rozdziału. Jak wam się podoba ten? Mi tak średnio, ale coś musiałam napisać. :D Piszcie co myślicie!
Liczę na wasze KOMENTARZE I OBSERWACJE <3
Dla was to tylko chwilka, a dla mnie....cóż dla mnie to coś ważnego. Bo dzięki temu wiem, że czytacie to co piszę :D
Do następnego, buziaki :**

(Postaram się napisać jak najszybciej)

niedziela, 11 stycznia 2015

Przepraszam!! :(

Przez najbliższy czas nie będzie rozdziałów.
Wczoraj robiłam przemeblowanie w pokoju i pewnie teraz zastanawiacie się co ma piernik do wiatraka. A otóż to że mam starego grata (jednostkę) i jak wyłączyłam listwę to szlag go trafił i się kabelki spaliły.
:(
Nie wiem kiedy będzie gotowy, ale być może napiszę rozdział na telefonie.
Ps. Przepraszam za opóźnienia. Kocham i do zobaczenia <3

czwartek, 8 stycznia 2015

Chapter 4

Bałam się jak cholera.
Siedząc na przednim siedzeniu, moje ręce dygotały.
Niall starał się mnie uspokoić za co w głębi duszy mu dziękuję, jednak jego starania poszły na marne.
Lubię go...cholera, bardzo go lubię.
Nie wiem jak w takim krótkim czasie nabrałam zaufania do zupełnie obcego mi faceta.
Takiej więzi nie czułam nawet z Ellą.
Może to narkotyki były problemem? Może to właśnie przez nie nie potrafiłam nawiązać nowych znajomości?
Dobra koniec rozmyśleń. Jestem prawie na miejscu..znaczy, jesteśmy.
Dasz radę Ev, dasz radę ... nie jednak nie dam rady,,,
N: Evie...posłuchaj, wiem że się boisz i w ogóle ale nie przejmuj się teraz nim. Myśl o tym co osiągniesz jak wyznasz prawdę. Wiem o czym mówię. Nie boj się i rób swoje - niebieskooki przytulił mnie a potem uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym równe, białe zęby.
E: Niall, nie znasz go. Nie wiesz do czego on jest zdolny - spojrzałam na niego smutno.
N: A on nie wie, do czego ja jestem zdolny - i na tym się skończyło. Weszłam do środka i zostawiłam chłopaka na parkingu.

***Niall***

Dwie godziny później otrzymałem SMS od dziewczyny.
Napisała mi w nim, że pojechali już po tego kutasa i lepiej żeby mnie nie było, gdy przyjadą.
Chrzanić to. 
Ona nie wie jaki jestem i to moja wina. Powinienem być z nią szczery a zamiast tego nagadałem jej bzdur o mojej przeszłości.
Może i to lepiej? Gdyby się dowiedziała co robiłem i gdzie wylądowałem to by nie chciała ze mną trzymać.
Może podzielę się z nią kiedyś tą historią...a jeżeli nie, to i tak prędzej czy później wyjdzie. 
Nie zamierzam popuścić temu.....grrrrr nie ma słów odpowiednich żeby określić tego bydlaka...
Mniejsza z tym. Jeszcze mu się oberwie i tym razem już się nie powstrzymam przed rozjebaniem mu czaszki. 
Gniew ogarnia mnie, gdy widzę radiowóz podjeżdżający na parking i wysiadających z niego dwóch policjantów i Davida.
Wchodzą do środka i tym razem nie staram się powstrzymać żeby pozostać na zewnątrz. Wchodzę do budynku i od razu zauważam Evie. Stoi pod ścianą. Policjanci zostawiają chłopaka samego a ten natychmiast podchodzi do dziewczyny.
D: Ty jebana szmato! Jak mogłaś na mnie donieść do psów?! Jesteś pojebana czy jak? Najpierw sama ... - przerwałem mu gdy miał wypowiedzieć słowa, które mogłyby zostać użyte przeciw mojej towarzyszce.
N: David jak się nie mylę? Miło mi cię w końcu poznać popaprańcu. A co miała zrobić, gdy najpierw ją zdradziłeś a potem zrzuciłeś ją ze schodów będąc kompletnie naćpanym? Przyznaj się huju że handlujesz narkotykami. Trafisz wtedy do pierdla jeszcze na dłużej. Co ty na to?
D:  Ty do kurwy kim niby jesteś że tak wiele o mnie wiesz?!
N: Mam informatorów - posłałem chłopakowi cwaniacki uśmiech i podszedłem do dziewczyny.
D: Aha i jeszcze jedno, nazwij ją jeszcze raz szmatą a pożałujesz. - Powiedziałem już pół szeptem i odwróciłem się do dziewczyny.
N: Wszystko gra? 
E: Nie kazałam ci tu przychodzić. 
N: Wiem
E: Narażasz się
N: Wiem
E: Po co to robisz? - Wszystkie te pytania dziewczyna wypowiedziała ze smutkiem na twarzy i z wyraźną troską o mnie. Moja odpowiedź nie mogła być inna.
N: Dla ciebie.

*

Po porozmawianiu z kilkoma policjantami, którzy wiedzą już o sprawie, zgodzili się na wpłacenie kaucji za dziewczynę. W przeciwnym razie musiała by stanąć przed sądem i pójść do więzienia a tak wszystko ją ominie.
Jej nazwisko zostanie wykreślone i nie będzie miała nic wspólnego ze sprawą.
Dodatkowe pomogły w tym zeznania Ev. Można by było uznać, że brązowo włosa robiła to bo bała się chłopaka.
Gdy wsiedliśmy do samochodu dziewczyna zrzuciła mi się na szyję.
E: Dziękuję, tak bardzo ci dziękuję! Jesteś najlepszy! - Powiedziała te słowa a ja w sumie nie moglem się z tym zgodzić.
N: Nie prawda...po prostu powiedzmy że wiem jak to jest. - Posłałem jej uśmiech, w którym (może mi się wydawało), pojawił się ból.
To prawda, wiem jak to jest siedzieć w pace.
Za pobicie tego chłopaka dostałem rok w zawieszeniu.
Gdy miałem 18 lat, przyłapano mnie na handlowaniu prochami. Odsiedziałem wtedy kilka miesięcy po czym mój ociec wpłacił za mnie kasę. 
Chciał żebym przekonał się na własnej skórze jak to jest...i w sumie mu się udało.
Potem wysłał mnie na odwyk.
Po powrocie poznałem dziewczynę....i wtedy pobiłem tego gościa. 
Dostawiał się do niej i każdy na moim miejscu wpadł by w złość....
A może nie?
Nie wiem., staram się o tym zapomnieć....
Gdy kolejny raz zagrozili mi więzieniem, prosiłem o jak najniższy wyrok i chyba się udało.
I na szczęście....
Dobra koniec wspomnień. Koniec.....
E: Prawda, nigdy w swoim życiu kogoś takiego nie poznałam, a uwierz, poznałam wiele osób.
N: W to nie wątpię - zaśmialiśmy się i pojechaliśmy do domu.
Mam nadzieję, że to już koniec problemów z nim.
Heh, jutro trzeba iść do szkoły.
Przez ten czas, w którym Ev leżała w domu, najczęściej zwalniałem się z 2 albo 3 ostatnich i przychodziłem do niej.
Tam bardziej zaprzyjaźniłem się z Ellą i z Louisem, który przychodził na najdłuższej przerwie pod szkołę.
Nawet fajni ludzie, szkoda tylko że zeszli na taką drogę....
Sam nie byłem lepszy. - westchnąłem i skupiłem się na prowadzeniu.

(Następny dzień)

***Evie***

Następny dzień był rozpoczęty przeze mnie z uśmiechem na twarzy.
Ubrałam się, umyłam zęby i poszłam na śniadanie.
Rodziców jak zwykle nie było. Pojechali do pracy.
Zostawili mi na stole pieniądze na obiad i napisali karteczkę, że wrócą później niż zwykle.
Dla mnie tak w ogóle mogli by wcale nie wracać. Tak czy siak nie widujemy się.
Jak leżałam przez ten cały czas po wypadku, oboje nawet nie raczyli wziąć sobie kilku dni wolnego.
Ale....to normalka. To tak, jakbym nie miała rodziców.
Heh
Zrobiłam sobie kanapkę do szkoły, wrzuciłam ją do torby i wyszłam z domu, zamykając go wcześniej na klucz.
Niall podjechał po mnie kilka minut później i razem ruszyliśmy do szkoły.

 *

Kilka godzin później byłam już z blondynem na obiedzie. Powiedział, że postawi. Kłóciłam się z nim, jednak poszło to na marne.
Zamówiliśmy sobie spagetti, które już po 10 minutach kończyliśmy,
Podczas spotkania omówiliśmy kilka spraw. 
Błahostek, ale nie było innego tematu.
Potem Niall zapłacił i wyszliśmy.
E: Ja się stąd przejdę, zrobię jeszcze małe zakupy do domu i pójdę pieszo. Stąd nie jest daleko.
N: Na pewno? Może wpadniesz do mnie...poznasz moją siostrę i ojca.
E: Może wieczorem, co ty na to? Teraz bym siadła chwilę nad książkami.
N: Okej, wpadnę po ciebie o 18 - Posłałam Niall'owi szczery uśmiech i zanim zdążyłam zareagować, podniosłam się na palcach i pocałowałam blondyna w usta. 
Nie był to długi pocałunek, ale nie wiem co mnie do niego skłoniło.
Gdy się oderwałam od ust chłopaka, ten chwycił mnie w pasie i przyciągnął jeszcze raz do siebie. 
Tym razem pocałunek był namiętny i pełny uczuć. 
Po chwili pozwoliłam chłopakowi wejść do środka i nasze języki rozpoczęły wojnę, na której oczywiście wynik był przewidziany. Niall wygrywał.
Po chwili odsunęłam się od chłopaka i uśmiechnęłam się do niego. Jego oczy pełne były uczuć, których wcześniej w nich nie dostrzegałam.
E: Do zobaczenia Niall - powiedziałam na koniec i poszłam

Po chwili coś zabrzęczało mi w kieszeni kurki. 
Wyjęłam telefon i zobaczyłam jedną wiadomość.
Zaczęłam czytać

"Widzę, że ty i twój nowy kochaś dobrze się bawicie. Miej się na baczności suko. Za niedługo twoje życie zmieni się w piekło D xx :*"

 Ręce mi zadrżały. Telefon wypadł mi z rąk i upadł w hukiem o kostkę. Podniosłam go szybko i zaczęłam uciekać z tamtego miejsca. On  tu musiał być, to on wysłał tego SMS....David....

___________________________________________________________________________________

Bożeee, kompletnie nie podoba mi się ten rozdział :(
Przepraszam, spieprzyłam :((
Następny będzie lepszy. Obiecuję i na pewno akcja się rozkręci.
Może już w niedziele dodam ponieważ zaczyna się weekend i będę miała więcej wolnego czasu :*

KOMENTUJCIE I OBSERWUJCIE :*

dla was to tak niewiele a dla mnie to mega ważne. :*

Do następnego :)
 














sobota, 3 stycznia 2015

Chapter 3

  ***Evie***
Przed oczami mam ciemność a dookoła można usłyszeć pikanie maszyn.
Nie rozumiem co się ze mną stało.
Gdzie jestem? Co ja tutaj robię?
Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania.
Próbuję odtworzyć oczy, lecz gdy tylko zaczynam, przeszywa mnie straszny ból.
Pierwsza próba nie była skuteczna.
Spróbowałam ponownie - dalej nic, a ból jest coraz silniejszy.
Krzywię się, słyszę jak ktoś wchodzi do tego pomieszczenia i siada na prawdopodobnie krześle, które stoi obok mnie. Nie poznałam jej od razu, dopiero po krótkiej chwili.
N: Jak się czujesz? Wiem, że pewnie i tak mnie nie słyszysz ale martwię się o ciebie. Leżysz na tym łóżku już od dwóch tygodni. Twój stan się poprawia. Lekarze powiedzieli, że jeżeli się obudzisz, za kilka dni będziesz mogła zostać wypisana.  -  Lekarze? To gdzie ja do cholery jestem? W szpitalu?
Jezu...i tak, słyszę go. Z każdym słowem jakby coraz wyraźniej.
Ostatnia próba, podnoszę powieki.
W końcu mi się udaje.
Zauważam chłopaka. Trzyma w swoich rękach moją i patrzy się na nią.
Próbuję się poruszyć, ale czuję jeszcze gorszy ból niż przedtem.
Chłopak to zauważa. Patrzy mi się prosto w oczy.
N: Ev! Boże, nie ruszaj się....idę po lekarza. Nie ruszaj się. - Chłopak wstał jak oparzony i wybiegł z pokoju.
Teraz miałam okazję, żeby się rozejrzeć dookoła. Białe sanitarne ściany, białe meble i biała pościel.
Tak, to zdecydowanie był szpital.
Tylko pozostaje jeszcze pytanie, co ja tutaj robię i dlaczego nie mogę się ruszyć?
Na te pytania zabrakło już czas. Do sali weszła grupka lekarzy.
Kazali zostać Niall'owi na korytarzu a sami zaczęli szperać coś przy sprzęcie.

(trzy dni później)

Dni leciały strasznie szybko.
Prawie cały czas zabierano mnie na różnorodne badania.
Wyniki jak na razie miałam dobre więc lekarze stwierdzili, że jutro będę mogła wyjść do domu.
Rozmawiałam z Niall'em już kilka razy. Opowiedział mi wszystko po kolei.

*flashback*
Obudziłam się dzisiaj dość wcześnie. Niall spał na krześle koło mojego łóżka.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego on ciągle tu jest. Przecież się nie przyjaźnimy...a może jednak w jakiś sposób tak?
Niebieskooki odtworzył oczy po jakiś 15 minutach.
E: Dzień dobry śpiąca królewno - Blondyn się zaśmiał i podszedł do mnie.
N: Cześć
E: Co ty tu robisz? Dlaczego nie wróciłeś do domu?
N: Byłem jak spałaś. Przyszedłem jakieś 2 godzinki temu. - Uśmiechnął się ale zaraz twarz mu się skrzywiła.
E: Co jest?
N: Nadal nie mogę uwierzyć, że on ci to zrobił. Jest potworem.
E: Kto i co zrobił? - spytałam nie czając o co chodzi blondynowi.
N: David. Z tego co słyszałem, pokłóciłaś się z nim. On był na haju. Wpadł w gniew i zepchnął cię ze schodów. Na szczęście masz tylko złamane dwa żebra i rękę oraz strasznie potłuczoną głowę.
Lekarze mówili że mogło być gorzej. - Zdarzenia tej fatalnej nocy uderzyły we mnie niczym piorun. Jak on mógł? Jak on mógł mnie zdradzić? Łzy zaczęły pojawiać się w kącikach moich. Niall to zauważył. Automatycznie przysunął się do mnie i mnie objął.
N: Ciii, był dupkiem. Nie zasługiwał na ciebie. Już, nie płacz, spokojnie Ev. - Chłopak objął mnie jeszcze mocniej. Poczułam wtedy bezpieczeństwo. Czułam, że w jego objęciach mi nic nie grozi co było dziwne, bo chłopak nie wydawał mi się typem twardziela, jakim był David.
Co do niego, to może się oszukuję? Może nie płakałam przez to, że go nadal kochałam co czasem, a raczej dość często wydaje mi się kłamstwem, a przez przywiązanie i strach przed nim?
E: Dziękuję, że jesteś przy mnie....-powiedziałam cicho, ledwie słyszalnie, lecz chłopak zrozumiał.
*end flashback*

W tym dniu znacznie zbliżyłam się do chłopaka. 
Może to dziwne, że tak szybko się zaprzyjaźniliśmy i utworzyliśmy między sobą niesamowitą więź, ale wiedziałam, że to nie było żadne oszustwo.
Ella i Louis odwiedzili mnie kilka razy. Od tego feralnego zdarzenia nie widzieli się w ogóle z Davidem. 
Coś czuję, że pokonał ich granice i już nie zamierzali dłużej znosić jego jebanego zachowania. 
Ucieszyłam się na tą myśl. Zauważyłam też, że Niall nieźle zakumplował się z Lou co także przyniosło mi wiele radości.

(dwa tygodnie później)

Czuję się znakomicie. Ból już prawie przeszedł i ten teraźniejszy to nic w porównaniu do tego, który czułam po wybudzeniu.
David próbował się ze mną skontaktować kilka razy na co ja go tylko spławiałam.
Niall przychodził codziennie do mnie do domu, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Elka wyjechała na kilka dni do wujka, natomiast Louis czasami wpadał. 
Dziwiłam się, z jaką łatwością niebieskooki znosił moje humorki i zawsze udawało mu się mnie rozśmieszyć.
Od kilku dni media trąbiły o włamaniu do sklepu jubilerskiego, ale nie tego który został zwerbowany przez nas.
Kamery z monitoringu uchwyciły chłopaka, który zaraz pod sklepem zakładał kominiarkę. 
Nikt o zdrowych zmysłach nie robiłby tego zaraz przed kamerą, jednak ta nie uchwyciła go całego.
Ja wiedziałam kim on jest.
To był David.
Kolejny raz obrabował sklep, a mną zaczęły targać wyrzuty sumienia. 
Może powinnam zwrócić towar? Przynajmniej ten ode mnie....
Wiem, że muszę iść też na policję z tym, że ON mnie bił. 
Moje rozmyślenia przerwał głos mamy. 
Usłyszałam tylko "Niall przyszedł" i od razu wstałam z kanapy.
Muszę mu powiedzieć. Nie mogę tego trzymać w sobie.
On mnie zrozumie, na pewno....
E: Musimy porozmawiać. Chodź - wskazałam na schody i poszłam pierwsza. Chłopak szedł zaraz za mną.
Weszliśmy do mojego pokoju i od razu podeszłam do szafy, w której miałam skrytkę - taki mały sejf...
Wahając się, czy dobrze robię, wyciągnęłam woreczek i podałam go chłopakowi.
N: Co to jest?
E: Zapewne słyszałeś o włamaniu do sklepu jubilerskiego kilka dni temu, zarówno jak i ponad miesiąc temu, prawda? - Chłopak pokiwał zaskoczony głową. Zaraz twarz mu zbladła.
E: To - wskazałam na worek - jest...są to łupy z tego pierwszego włamania. Ja, El, Lou oraz David chcieliśmy to sprzedać a kasę wydać na prochy - prochy, właśnie....staram się o nich zapomnieć. Czuję straszną chęć żeby znowu zapalić skręta lub chociażby wstrzyknąć sobie jakąś dawkę innego narkotyku. Pożądanie tego prawie mnie zabija, ale staram się wytrzymać. Teraz uświadomiłam sobie, że byłam lub nadal jestem od nich uzależniona. - Jednak tylko David sprzedał łup. My wszystko schowaliśmy tutaj. To włamanie kilka dni temu prawdopodobnie, a raczej na pewno było robotą tego idioty. Rozpoznałam go na nagraniu. 
Ja...ja zastanawiam się, czy....czy nie zgłosić się na policję i wszystko oddać oraz wyjaśnić. - uśmiechnęłam się smutno do chłopaka, który był już cały zielony.
Na początku nic nie mówił. Stwierdziłam więc, że analizuje wszystko jeszcze raz słowo po słowie.
W końcu się odezwał. Jego głos był słaby i niepewny.
N: Powinnaś podać go na policję za kradzież. O Louisie i Elli nic nie mów. Jakby co mają alibi i spędzaliśmy razem czas w klubie poza miastem. Jeżeli o tym powiesz, będzie to równoznaczne z przyznaniem się ciebie do winy, jeżeli spróbują ciebie zamknąć....wpłacę kałcję - Chlopak wydusił to na samym końcu.
E: Niall, nie, nie pozwolę....to tylko moja sprawa. Nie mieszaj się w to. Proszę. Możesz być w niebezpieczeństwie gdy to zrobisz.
N: Niebezpieczeństwo mam we krwi. Nie powiedziałem ci wszystkiego o sobie...Kiedy zamierzasz zgłosić się na komisariat?
E: Teraz - wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, trzymając w dłoni worek. Przez to co teraz zrobię, moje życie może być w niebezpieczeństwie. Wiem jaki David jest okrutny i nic nie powstrzyma go przed zemstą.
Ale chcę mieć czyste sumienie, sumienie, które dopiero co odkopało się z pod sterty śmieci w moim sercu...

________________________________________________________________________________

Rozdział do dupy, kompletnie mi się nie podoba :(
Ale gdybym zaczęła go pisać jeszcze raz, schrzaniła bym go jeszcze bardziej.
SKOMENTUJCIE PROSZĘ. DLA WAS TO TYLKO CHWILKA A DLA MNIE TO WIELKA MOTYWACJA. DZIĘKUJĘ :*

Szablon by S1K